W sklepie KNA możesz kupić Lekcje w wersji MINI - idealne do szybkiej audio powtórki
|
Zapytałem niedawno na Facebooku jaki poziom językowy jest równoznaczny z płynnym posługiwaniem się językiem i opinie, które padły były bardzo interesujące. Spróbujmy zatem wspólnie pochylić się nad tym zagadnieniem. Aby odpowiedzieć na to pytanie, warto najpierw zastanowić się, co rozumiemy przez komunikowanie się.
Komunikacja polega na intencjonalnym przekazaniu treści odbiorcy w taki sposób, aby odbiorca tę wiadomość zrozumiał. Łatwym testem może być poproszenie kogoś o podanie soli. Można swój cel, otrzymanie solniczki, osiągnąć na wiele sposobów, np.
Jak widać z tych kilku przykładów, mogą to być pytania lub twierdzenia. Nawet niewerbalny komunikat, czyli wskazanie na solniczkę stojącą w zasięgu wzroku, również dałoby nam oczekiwany rezultat. Za każdym razem, gdy w rezultacie otrzymamy sól, dochodzi do komunikacji.
Ponieważ wskazanie solniczki i zawołanie „eeeeee”, jak robi mój półtoraroczny synek, ciężko nazwać swobodną komunikacją, czas spojrzeć na ten drugi element równania czyli płynność. Można ją zdefiniować jako zdolność do szybkiego dostarczania dokładnych informacji. Inaczej mówiąc, oznacza ona swobodę w komunikacji w sytuacjach, z którymi mamy do czynienia na co dzień. Dlaczego akurat na co dzień? Obejrzyjcie filmik poniżej i się przekonajcie
Ponadto pamiętajmy, że każda z naszych umiejętności językowych: mówienie, pisanie, słuchanie i czytanie, mogą być na różnym poziomie biegłości.
Jako „native speakerzy” powinniśmy automatycznie powiedzieć, że tak. Ale czy na pewno tak jest? Obejrzyjcie chociażby 20 sekund z filmiku zanim przejdziecie dalej do tekstu 🙂
Czy udało wam się to zrozumieć? Jeżeli nie studiowaliście matematyki, to pewnie mieliście problemy. Pytanie brzmi, dlaczego? Czy to nasza płynność rozumienia ze słuchu jest niewystarczająca? A może autorowi brakowało płynności językowej i nie zakomunikował jasno swojego przekazu? Otóż, żadna z powyższych opcji. Większość z nas nie ma na co dzień styku z topologią i pomimo zrozumienia poszczególnych wyrazów (przecież potrafimy je wyodrębnić, a nawet powtórzyć), to brakuje nam specjalistycznej wiedzy, aby w pełni zrozumieć ten wykład. Podobnie jest z językiem obcym, uważajmy, żeby nie mylić płynności językowej ze znajomością specjalistycznych zagadnień.
Jak widzimy, płynność jest koncepcją bardzo względną. Nigdy nie opanujemy języka, nawet rodzimego, do tego stopnia, aby biegle posługiwać się we wszystkich jego płaszczyznach. Dlatego też, naszym celem powinno być swobodne poruszanie się w tych obszarach, z którymi mamy do czynienia na co dzień. Podkreślę raz jeszcze, być może zbytecznie, że dla każdego może to oznaczać inny obszar językowy.
Jeżeli potraficie opowiedzieć co u was teraz słychać, co robiliście w zeszły weekend oraz jakie macie plany na wakacje, to już jesteście na dobrej drodze do płynności. Wiem jednak, że wiele osób dla których takie historyjki nie stanowią problemu, nie powiedziałoby o sobie, że swobodnie posługuje się językiem angielskim. A co powiecie na taki zestaw wytycznych:
Władasz płynnie językiem jeżeli:
Płynność to nie tylko znajomość słówek i gramatyki, to też rozumienie kontekstu, zwłaszcza kulturowego. Dlatego zaleca się pracę na materiałach autentycznych i opisujących kulturę UK/USA/Australii.
Rada Europy przyjęła opis umiejętności językowych znany jako CEFR (Common European Framework of Reference for Langauges) czyli Europejski System Opisu Kształcenia Językowego. Wprowadza on sześć poziomów językowych: A1 – początkujący, A2 – niższy średnio zaawansowany, B1 – średnio zaawansowany, B2 – wyższy średnio zaawansowany, C1 – zaawansowany, C2 – profesjonalny.
Szczegółowy opis umiejętności na każdym z poziomów znajdziecie w linku poniżej:
https://europass.cedefop.europa.eu/pl/resources/european-language-levels-cefr
Moim zdaniem – nie. Poziomy oznaczone literą C, zarówno 1 jak i 2, opisują poziomy mistrzowskie i nie powinny one być celem dla większości osób uczących się języka. Już poziom B2 zapewnia wystarczającą swobodę uczącemu się, aby odnaleźć się nawet w nietypowej sytuacji i np. potrafić sparafrazować wyrażenie, jeżeli dany wyraz wyleci z głowy, albo zapytać swojego rozmówcę o wyjaśnienie danego zagadnienia, jeżeli jest ono nowe i nieznane. Na potwierdzenie, na grafice obok poziomy B1 i B2 opisane są jako „independent user” – niezależny użytkownik.
Podkreślę raz jeszcze, że jest to moja subiektywna opinia i nikomu nie bronię coraz to lepszego poznawania języka i dążenia do mistrzowskiego poziomu. Nawet Was do tego zachęcam. Sam natomiast ucząc się języka obcego, czy to dla siebie, czy do pracy, byłbym w pełni usatysfakcjonowanym użytkownikiem władając nim na poziomie B2.
Zaznaczę jeszcze, że z dyskusji na Facebooku dowiedzieliśmy się również, że pracodawcy coraz częściej poszukują osób z poziomem C1, uważając, że B2 jest niewystarczający. Mnie nurtuje jednak, czy rzeczywiście tak jest, czy może osoby twierdzące, że mają poziom B2, jeszcze nie do końca go nie osiągnęły? A może czytają na na poziomie B2, ale mówią na B1+? I czy autentycznie ten poziom ma znaczenie? Bo przecież zdolności komunikacji, to nie tylko znajomość języka.
Osoby chętne do podjęcia dyskusji zapraszam do komentowania tutaj lub do zaczepienia mnie na Facebooku.